Drastyczne tło sprawy morderstwa z Lutomi. Chcą dożywocia

wtorek, 2.12.2014 15:11 17467 10

Kolejna rozprawa sądowa przeciwko Lesławowi H. odbyła się 2 grudnia w świdnickim sądzie. Podczas niej przedstawiono eksperyment procesowy. Wiele szczegółów dało nowe światło na sprawę. Sąd nie wydał jednak wyroku, na decyzję potrzebuje jeszcze czasu.

Trzecia rozprawa odbyła się 2 grudnia i trwała kilka godzin. Przedstawiono wideonagranie z eksperymentu procesowego przeprowadzonego 30 stycznia, podczas którego oskarżony 52-letni Lesław H. płakał i nie mógł współpracować z policją, bo jak twierdził: "to dla niego zbyt drastyczne". Opowiadając przebieg wydarzeń, powoływał się na luki w pamięci wywołane stresem, depresją i alkoholem.

Oskarżony utrzymuje wersję, według której na dole doszło pomiędzy nim, a ofiarą do szarpaniny, ale następnie oboje udali się na górę do pokoju, gdzie spożywał wódkę. Dopiero kiedy kobieta sięgała po coś z barku, a okazało się, że jest w nim broń, wtedy zaatakował ją od tyłu uderzając 3 razy w głowę. Z tej broni, którą po wszystkim zabrał ze sobą, usiłował popełnić samobójstwo, jednak pistolet się zaciął. Oprócz pistoletu 52-latek zabrał laptop, telefon komórkowy, butelkę z alkoholem i 10 zł, jakie wyjął z portfela z torebki ofiary. Przedmioty wyniósł na ganek, po czym zamknął mieszkanie od środka i wyszedł przez okno, jedynie domykając je z zewnątrz. W kolejności poszedł ukryć obuwie i spodnie. Był też u siostry, która nieświadoma niczego opatrywała mu rany na twarzy zadane przez zamordowaną w obronie własnej.

Oskarżony dalej utrzymywał, że nie użył młotka i wymyślił tę wersję będąc w stresie podczas przesłuchania przez policję.

Oskarżyciel posiłkowy, jakim jest syn tragicznie zmarłej, jako dowód brutalności Lesława H., przyniósł zdjęcia zrobione w domu pogrzebowym. Sąd dowód dopuścił, jednak odrzucono wniosek o uzupełnienie opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej.

Dalszy przebieg rozprawy pokazał inne okoliczności, jakie miały miejsce przed dokonaniem zbrodni. Po zamknięciu przewodu, w przemowach końcowych, mecenas przybliżał, że oskarżony przygotowywał się do niej już, co najmniej miesiąc wcześniej. Wtedy zaczął przychodzić do samotnej kobiety pomagać w pracach domowych. Wtedy też zdobył jej zaufanie, zapoznał się z jej zwyczajami i rozłożeniem pomieszczeń w domu. Jeden ze świadków zeznał, że około pół roku wcześniej miał propozycję od Lesława H., aby razem polepszyli swoją sytuację materialną poprzez "skrojenie nadzianych bab". Ten mu odmówił ze względu na swoją kryminalną przeszłość i odradzał sąsiadowi popełnienia czegokolwiek. Z uwagi na fakt, że skradzionych przedmiotów nie udało się odzyskać, rozważano możliwość udziału osoby drugiej w przestępstwie. Odrzucono teorię, o której mówił oskarżony, że rzekomo z kobietą miało łączyć go coś więcej. Mecenas wskazywał na planowanie i celowe działanie w celu pozbawienia życia. Na podstawie słów ww. świadka, którego zeznania psycholog uznał za wiarygodne, wysnuł obawy o życie kolejnych samotnych kobiet. Dlatego też wnioskował o najwyższy wymiar kary - dożywotnie pozbawienie wolności, z możliwością opuszczenia więzienia po 30 latach. Argumentował to tym, że nie widzi żadnych okoliczności łagodzących, choćby ze względu na zimną krew zachowaną tuż po zbrodni oraz fakt, że oskarżony wciąż twierdzi, że nie użył młotka, a uderzał, aby zabić. W dodatku za skradzione 10 zł. udał się po wódkę, którą następnie spożył. Mecenas nie dopatrzył się współczucia i żalu dla rodziny swojej i ofiary ze strony oprawcy.

Na korzyść Lesława H. przemawia jednak to, że do grudnia był osobą pracującą, uzależnioną od alkoholu, ale starającą się wyjść z nałogu - przez dwa miesiące był na odwyku. Jest też osobą, która nie potrafi się bronić ani wyrażać uczuć. Fakt, że zarabiał, wg. obrońcy powoduje, że pod znakiem zapytania staje teoria o planowaniu tej zbrodni, tym bardziej, że w celu rabunkowym splądrowałby dom i szukał kosztowności, a nie zabrał jedynie to co było pod ręką. Obrona wskazała też na to, że 52-latek nigdy nie był nawet notowany, a jego rzekoma agresja nie została potwierdzona działaniami, a jedynie używanymi często wulgaryzmami. W dodatku nadmieniono, że oprawca okazał skruchę, kiedy nie chciał, aby czytano mu protokół z zeznań, ani nie mógł opowiadać o tym czego się dopuścił, podczas eksperymentu procesowego.

- Nie planowałem tego, zrobiłem to nieświadomie, żałuję tego co się stało - zwracał się do sądu mieszkaniec Lutomi.

Głos zabrał też syn zamordowanej.

- Nie rozumiem jak można uderzyć kobietę. Zwłaszcza tak małą i drobną. Czy, żeby ją zabić potrzeba było młotka??!! (...) Mnie interesuje tylko kara śmierci, bo ja jestem skazany do końca życia, na widok krwi własnej matki, na psychiczną dewastację i życie bez niej. Kiedy zapytano mnie o zadośćuczynienie, powiedziałem 200 tys. zł., ale obraziłem tym swoją mamę, bo jej życie warte jest o wiele więcej. Jest bezcenne, nie ma takiej sumy, która by wyrównała tę stratę. Wiem, że oskarżony pozbawiony jest środków materialnych, ale chciałbym, aby wszystko co ma, co posiada, zostało przekazane na hospicjum dla dzieci - nie chcę od niego żadnych pieniędzy.

Po chwilowej naradzie, sąd zdecydował się nie orzekać wyroku. Ten poznamy już wkrótce.

 

MM

Przeczytaj komentarze (10)

Komentarze (10)

sobota, 06.12.2014 10:26
Chciała być najmądrzejsza a nie poszło:-)
piątek, 05.12.2014 14:16
właśnie cóż to znaczy edutorski
? czwartek, 04.12.2014 17:30
A ten z lewej co porabia ?:
czwartek, 04.12.2014 10:26
ja lubię ich czytać i zawsze wszystkie informacje są...
środa, 03.12.2014 13:23
jest wszystko jasne czytelne
środa, 03.12.2014 11:17
jestem innego zdania
Magda środa, 03.12.2014 00:25
Pani Aleksandro , ma pani rację, stylistyka tekstów zamieszczanych na...
:) wtorek, 02.12.2014 17:46
pewien pan z lutomi dolnej..... powinien dostać też dożywocie za...
wtorek, 02.12.2014 17:15
" Edutorski " ? A cóż to takiego ?
Aleksandra wtorek, 02.12.2014 15:29
Szanowan redakcjo poziom edutorski tego tego tekstu jest poniżej szkoły...