Lekarze nie przyczynili się do śmierci małej Patrycji

wtorek, 30.8.2016 13:24 17248 11

Biegli lekarze z Warszawy nie dopatrzyli się błędów przy leczeniu małej Patrycji, świdniczanki, która przeszło dwa lata temu zmarła z powodu posocznicy meningokokowej.

O sprawie pisaliśmy już wiele razy. 22 stycznia tego roku minęły dwa lata od śmierci dziecka. Zdaniem matki, Agnieszki Zakrzewskiej winni są temu lekarze, którzy nie zareagowali właściwie. 

- To wina lekarza z pogotowia, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Pysia zmarła przez jego niekompetencję, rutynę. Gdyby kilka godzin wcześniej rozpoznał pierwsze objawy sepsy, moja córeczka na pewno by żyła. A tak zamiast świeczki palić na torcie z okazji urodzin, muszę je palić na grobie. Nie mogę się z tym pogodzić- mówiła nam ze łzami w oczach pani Agnieszka.

17 stycznia rano pani Agnieszka była z córką w przychodni, jednak dyżurująca tam lekarka nie stwierdziła niczego niepokojącego. Gorączka po południu zaczęła jednak narastać, a dziecko było coraz bardziej osłabione i apatyczne. Matka dziewczynki zadzwoniła na pogotowie po poradę. Dyspozytorka powiedziała, że połączy ją z lekarzem. Tak się nie stało. Dopiero później udało się z nim porozmawiać. Kolejny telefon na pogotowie był już z prośbą o wysłanie karetki. Ta przyjechała po 45 minutach, choć odległość od stacji na Wojska Polskiego na ulicę Wyspiańskiego jest naprawdę niewielka. Lekarz wypisał antybiotyk, stwierdzając jednocześnie, że dziecko osłuchowo jest czyste. W rozpoznaniu z karty informacyjnej czytamy jednak, że mała Patrycja miała zapalenie oskrzeli. Medyk nie zainteresował się wskazaną przez matkę plamką na uchu dziecka, której wcześniej nie było. 

- Zadzwoniłam po raz kolejny na pogotowie. Tam usłyszałam z ust lekarza, że on nie wie co jest dziecku i mam je zawieźć do szpitala. Wtedy się zdenerwowałam, bo wiedziałam przecież, że do szpitala potrzebne jest skierowanie. Zaczęłam jednak szybko ubierać córkę i z koleżanką pojechałyśmy na izbę. Tam zszedł lekarz, który od razu rozpoznał sepsę, nawet nie ściągając jej ubrań. Bardzo szybko biegliśmy na OIOM pediatryczny, tam od razu zajęli się Pysią. Po jakiejś godzinie weszłam do niej, i ona na chwilę się ocknęła. Była pobudzona, mówiła, że jest głodna. Wyszłam, bo wiedziałam, że moja obecność może jej zaszkodzić. Wtedy ostatni raz widziałam moją córeczkę żywą - opowiadała płacząc pani Agnieszka.

Na ratunek dla dziewczynki było już jednak za późno o kilka godzin. Mała Patrycja zmarła pół godziny po północy, 6 godzin po interwencji lekarza z pogotowia.

Sprawa trafiła do prokuratury, matka nie miała bowiem wątpliwości, że śmierci Pysi winna jest opieszałość lekarza. Prokuratura długo badała sprawę i ostatecznie w sierpniu po zapoznaniu się z opinią biegłych lekarzy z Warszawy sprawę umorzyła.

- Opinia dotyczyła trzech aspektów. Czy lekarz w przychodni zdrowia działał prawidłowo, czy prawidłowo zadziałał dyspozytor pogotowia kierując do mieszkania chorej lekarza oraz czy lekarz prawidłowo zachował się nie podejmując decyzji o wysłaniu dziecka do szpitala. Biegli jasno wyjaśnili, iż w żadnym z tych przypadków nie doszło do błędu – wyjaśnia prokurator Marek Rusin. - Być może jednak i mówi o tym opinia, gdyby dziecko trafiło do szpitala śmierci udałoby się uniknąć. To pozostanie jednak kwestią jedynie teoretyczną.

Decyzja prokuratury została przez rodzinę Zakrzewskich zaskarżona. W ciągu najbliższych tygodni zażalenie rozpozna sąd.

Przeczytaj komentarze (11)

Komentarze (11)

Wkurwiona sobota, 03.09.2016 07:33
Takie jest już nasze pogotowie.... Ja musiałam się wykłócić...
mulele1 czwartek, 01.09.2016 07:02
Co za suk**syny ! Skoro o życiu dziecka decydowało wcześniejsze...
... środa, 31.08.2016 19:07
Skoro lekarz z pogotowia nie wiedział co jest małej to...
autor środa, 31.08.2016 21:52
autor zachowuj się nie bluzgaj.
xxxxx środa, 31.08.2016 00:44
Przepraszam,ale ja nie rozumiem jednego...Dlaczego matka nie pojechała wczesniej do...
Mama wtorek, 30.08.2016 21:12
Mój synek też miał sepse:(poszłam do pediatry że coś się...
Karolina m wtorek, 30.08.2016 21:01
Bardzo mi szkoda pani Agnieszki znam pani Agnieszki synow i...
wtorek, 30.08.2016 15:40
Granda i tyle. Gdyby trafiła do lekarza, pewnie dziecko by
wkurzony wtorek, 30.08.2016 15:35
Jak prawo nie chroni jednych ludzi to trzeba zrobić jak...
Gg wtorek, 30.08.2016 14:07
Nic im nie zrobia. Reka reke myje. Taki kraj
wtorek, 30.08.2016 14:00
Szkoda tylko dziecka. Dla mnie to ewidentna wina lekarza. Gdyby...