Nabijaj i używaj, czyli jak dbać o klimatyzację

czwartek, 1.1.1970 01:00 4992

Zwykle do mechanika wybieramy się wtedy, kiedy coś się psuje w naszym aucie. Tymczasem Tomasz Jaśkiewicz, kierownik Bosch Car Service Świdnica, w przypadku klimatyzacji, doradza coroczny przegląd.

Zacznijmy jednak od początku. Kupiliśmy auto jesienią i choć jest  ono wyposażone w klimatyzację, nie włączamy jej przez kilka kolejnych miesięcy, bo nie mamy takiej potrzeby. Czy dobrze robimy? - Fatalnie – nie ma wątpliwości Jaśkiewicz. I tłumaczy, że co najmniej raz w tygodniu powinno się włączyć klimatyzację, w celu smarowania układów. Kierownik świdnickiego serwisu, przypomina także o tym, że klimatyzacja służy również do grzania i bardzo pomaga w odparowywaniu szyb.

Od przeglądu po naprawę

Przy założeniu, że po roku od kupna samochodu, klimatyzacja działa, ale nieco mniej chłodzi niż na początku, w warsztacie samochodowym zaproponują nam obsługę polegającą na podłączeniu układu do automatycznego urządzenia, które odsysa stary czynnik chłodzący, uzupełnia i dodaje do niego porcję świeżego oleju. - Jeżeli oleju zabraknie, elementy zatrą się, a cena naprawy klimatyzacji wzrośnie nawet do kilku tysięcy złotych –  mówi Jaśkiewicz.

Nie dobijaj na siłę

A co jeśli klimatyzacja w ogóle nie działa? Szukamy przyczyny i to najlepiej w profesjonalnym warsztacie samochodowym. - Popularną metodą jest wpuszczenie do układu specjalnego barwnika, który świeci po oświetleniu go lampą UV. Jeśli klimatyzacja jest nieszczelna, po włączeniu lampy miejsce wycieku będzie widoczne – tłumaczy kierownik Bosch Car Service Świdnica. Przestrzega on też przed warsztatami, które na problemy z klimatyzacją, odpowiadają zawsze ‘dobiciem’, czyli napełnieniem jej drogim gazem.

Bez grzyba i pleśni

Wiemy już, że z klimatyzacji korzystać musimy co najmniej raz w tygodniu i że co roku sprawdzamy jej stan. O czym jeszcze powinniśmy pamiętać? - O filtrze kabinowym, który należy zmieniać raz do roku lub co 15 tysięcy kilometrów – odpowiada Jaśkiewicz. Zatkany wkład filtra  ogranicza cyrkulację powietrza w kabinie samochodu i choć nawiew i klimatyzacją są włączone, działają mniej skuteczne. Zatkany filtr to także wylęgarnia grzybów, pleśni i bakterii, a to odbija się na zdrowiu użytkowników auta. - I tu ciekawostka, bo o  ile ludzie zwykle nie oszczędzają na filtrze silnikowym, o tyle  filtr kabinowy kupują najtańszy. A przecież to, jakim powietrzem oddychamy powinno być ważniejsze niż to, jakie powietrze trafia do silnika – tłumaczy kierownik Bosch Car Service, który za najlepszy filtr uważa węglowy. Jest nieco droższy, ale dzięki niemu do auta nie dostają się spaliny, nieprzyjemne zapachy czy toksyczne chemikalia.  Haczyk jest taki, że te filtry, o ile jeździmy w spalinach, wymieniamy częściej. Niemniej dla alergików czy dzieci są świetną opcją.