Z Finlandii do Świdnicy

wtorek, 23.12.2014 09:27 3571 0

Nie wolała pani zostać w Finlandii? – tak reagują Polacy na fakt, że Maarit Wicińska, kolejny gość organizowanego przez Centrum Edukacji SMART cyklu „Six O’Clock”, jako miejsce do swojego życia wybrała Polskę. Mieszka tu od ośmiu lat. Od pięciu – w Świdnicy, skąd pochodzi jej mąż.

 

Maarit, która dziś prowadzi w Świdnicy kawiarnię Salon Fiński, poznała swojego męża podczas studiów w Holandii. Mieszkali trochę tam, ale później postanowili się przenieść do Polski. Najpierw osiedli we Wrocławiu, a później – w stolicy powiatu świdnickiego. – To piękne miasto – nie ukrywa zachwytu Finka.

Co było najtrudniejsze na początku? Jak u wszystkich gości „Six O’Clock” – język. Maarit Wicińska zna szwedzki, holenderski, rosyjski i angielski, ale zapewnia, że polski to zdecydowanie najtrudniejszy język, z jakim się zetknęła. Języka jednak uczyła się sama.

Najbardziej chyba pomogła mi teściowa, która nie mówi po angielsku, a ja przecież musiałam się z nią jakoś porozumieć – śmieje się Finka.

Ona sama przekonywała, że język fiński jest stosunkowo łatwy w nauce, bo jest językiem fonetycznym – większość wyrazów wymawia się tak, jak się pisze. Kiedy jednak Maarit przedstawiła się po fińsku i powiedziała kilka słów o sobie, nikt nie odważył się powtórzyć.

Goście spotkania dowiedzieli się, jak wiele wspólnego mają Finowie i Polacy. Choćby fakt, że Finlandia, która jest bardzo młodym krajem (powstała w 1917 roku, po upadku carskiej Rosji). Wcześniej rządzili nią Szwedzi, a później – właśnie Rosjanie. Tych ostatnich Finowie nie lubią.

Chyba jak cała Europa – boimy się ich – mówiła Maarit Wicińska. – Ale za to ze Szwedami żyjemy w przyjaźni. Nawet istnieje coś takiego, jak podziw nas, Finów, dla Szwecji. Naśladujemy ich.

Pozostałością wieloletniej hegemonii Szwecji nad Finlandią jest fakt, że w fińskich szkołach język szwedzki jest obowiązkowy, jak u nas angielski czy niemiecki.

Okazało się także, że Finowie jedzą bardzo podobnie jak Polacy – mięso i ziemniaki to podstawa ich obiadowej diety. Mają także pierogi, choć inne, bo zawsze z pieca. Fińska wigilia także jest bardzo podobna do polskiej, choć różni się potrawami. Poza tym jednak i poza faktem, że nie dzielą się przed wieczerzą, a Mikołaj nie zostawia prezentów pod choinką, tylko naprawdę przychodzi do domu – wszystko jest tak samo.

Przeciętnemu Polakowi Finlandia kojarzy się właśnie ze Świętym Mikołajem oraz reniferami, czyli Laponią, i zorzą polarną. Ale to niewielki wycinek tego pięknego kraju, który – jak przekonywała uczestników spotkania – Maarit Wicińska, ma nieprawdopodobnie czyste powietrze, ogromny spokój i… mnóstwo lasów.

Zachęcam do odwiedzenia tego kraju zwłaszcza te osoby, które potrzebują prawdziwego wyciszenia. Tam na pewno je znajdą – mówiła.

Opowiadała także o zamiłowaniu Finów do sauny, która musi być obowiązkowo w każdym fińskim domu (w blokach sauny są wspólne, w piwnicach), do kawy, której wypijają najwięcej na świecie. Takiej kawy można na co dzień spróbować w Salonie Fińskim, w Rynku 25.

Kolejne spotkanie z cyklu „Six O’Clock” – już za miesiąc, jak zwykle o godz. 18.00. Już teraz gorąco zapraszamy. Każde kolejne jest coraz ciekawsze.

Zespół Centrum Edukacji SMART

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)