ZACZYTANI... Jonathan Franzen "Korekty"

piątek, 11.12.2015 12:27 1293 0

Badania wskazują, że 56% Polaków nie czyta książek. Bądź kimś wyjątkowym, dołącz do tych, którzy czytają! Sięgnij po książkę rekomendowaną przez ząbkowickie koło Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Dzisiaj lekturę poleca Elżbieta M. Horowska.

Jonathan Franzen, Korekty, Katowice 2015 Sonia Draga

 

Tygodnik „Time” obwołał Jonathana Franzena „wielkim amerykańskim pisarzem” a sympatii i zainteresowania nie szczędzi mu prezydent Barack Obama. W Polsce ten 56-letni autor jest mniej znany niż na świecie. I niż by na to zasługiwał.

„Korekty” to jego pierwsza u nas wydana książka (teraz wznowiona). Wielowątkowa. W jakimś sensie saga rodzinna skupiona wokół dwóch pokoleń Lambertów – rodziców Enid i Alfreda oraz trójki ich dzieci – Gary’ego, Chipa i Denise. Potomstwo Gary’ego tworzy raczej tło dla osobowości ojca. Fabuła osnuta jest wokół tej rodziny, a jako, że ludzie żyją w jakimś kontekście społecznym, powoli przybywa bohaterów, znajomych i przyjaciół Lambertów.

Franzen właściwie od początku do końca stara się udowodnić coraz powszechniej we współczesnej familiologii występujące zjawisko, które ktoś inny określił mianem „Żyć w rodzinie i przetrwać”. „Korekty” wnoszą korekty właśnie do wyobrażeń i oczekiwań związanych z rodziną. Szczególnie rozdział zatytułowany Na morzu ujawnia cały dramatyzm Lambertów. To najbardziej wstrząsająca część książki. Tu autor przedstawił źródła wszystkich niepowodzeń. Scena, w której Alfred wraca z delegacji po prostu powala. Głowa rodziny (tak! wszystkim jednoznacznie pokazuje, kto tu rządzi) to tyran i despota, który na co dzień stosuje przemoc psychiczną. Na użytek tej partii książki Franzen odwołuje się do filozofii Schopenhauera, w którego systemie jego bohater szukał uzasadnienia swojego postępowania. Seniorzy, w gruncie rzeczy osamotnieni, zmagają się z trudami starości, która dopadła przede wszystkim Alberta. Enid jest skazana na codzienną walkę z postępującą demencją męża. Jawi się na kartach „Korekt” jako nadmatka i nadżona; żyje ułudą i ciągłą grą pozorów. Budzi szczere współczucie. Rodzeństwo Lambertów rywalizuje – skrycie – między sobą, cały czas starając się udowodnić wszystkim dookoła własną wspaniałość i dobrą receptę na życie. Tymczasem Gary to egoista i pantoflarz;  jego żonę Caroline cechuje mamuśkowatość wręcz przykładowa. Młodszy brat Chip to nieudacznik i mitoman. Siostra Denise chwiejna emocjonalnie. Przykładna córeczka tatusia. Zresztą książkę o tym właśnie tytule (s. 67 „Córeczka tatusia”) J.Franzen podaje jako przykład twórczości akademickiej swojej koleżanki, jednocześnie rywalki na drodze do stabilnej posady wykładowcy (w rzeczywistości autorka nazywa się Mary H.Clark).

„Korekty” wyraźnie rozpadają się na kilka części, nie tylko formalnie. Są rozdziały wyraźnie zdominowane przez którąś z postaci, aczkolwiek wszystkie wątki tworzą spójną opowieść. Książka nie jest równa. Niektóre partie są aż pasjonujące, niektóre mają wymiar dywagacji, które autor mógł sobie podarować. Niemniej „Korekty” to książka po prostu świetna. Przynosi całe bogactwo spostrzeżeń obyczajowych i społecznych na temat mieszkańców USA. Moim zdaniem zadziwiająca również jest znajomość autora spraw Europy Środkowej, łącznie ze szczegółami geograficznymi. Wielką zaletą książki jest duża dawka humoru. Franzen powodów do chichotu dostarcza bardzo często. A już scena, kiedy Chip kradnie rybę to beczka śmiechu. Warstwa językowa powieści również zwraca uwagę, ujmują metafory, poetyckość języka. „Wyszedł z pracy (...) i poprowadził swojego szwedzkiego sedana (...) przez  dolinę Schuylkill, pełną mgły, i dalej, autostradą, a w jej jasnej, wypłaszczonej rzeczywistości, i poprzez tunele cienia i gotyckie łuki wczesnojesiennych liści drzew przy Wissahickon Creek, aż do zaczarowanej leśności Chestnut” (s. 268). Ładne, prawda?

Elżbieta M. Horowska

 

Książkę wypożycza biblioteka publiczna w Ząbkowicach (ratusz i filia), szukaj jej także w swojej bibliotece.

Rekomendacji następnej książki szukajcie na Doba.pl za dwa tygodnie!

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)